Lem przewidział wszystko. Właśnie w tej książce. To filozoficzna rozprawa o technologii i wszechświecie. O wszystkim.
Tytuł oryginału: Summa Technologiae
Gatunki: fantastyka naukowa filozofia fundament
Najlepszy fragment:Doprawdy warto nauczyć się takiego języka, który stwarza filozofów, gdy nasz – tylko filozofię.
Weźmy równanie 4+x=7. Mało pojętny uczeń nie wie, jak dobrać się do wartości x, chociaż ten wynik już "siedzi" w równaniu, tyle że ukryty przed jego zamglonym okiem i "sam" się ukaże po dokonaniu elementarnego przekształcenia. Spytajmy zatem, jako prawdziwi herezjarchowie, czy aby nie jest tak samo z Naturą? Czy materia nie ma aby czasem "wpisanych w siebie" wszystkich swoich potencjalnych przekształceń (więc np. tego, że możliwa jest budowa gwiazd, kwantolotów, maszyn do szycia, róż, jedwabników i komet)? Wtedy, wziąwszy podstawową cegiełkę Natury, atom wodoru, można by z niego "wywieść dedukcyjnie" wszystkie te możliwości (skromnie zaczynając od możliwości syntezy wszystkich stu pierwiastków, a kończąc na możliwości budowania układów trylion razy bardziej uduchowionych od człowieka).
Może tylko dziś potrzebne są teorie i modele zjawisk. Może zapytany, mędrzec z innej planety wręczyłby nam w milczeniu strzep leżącej na ziemi, starej zelówki, dając do zrozumienia, że wszystką prawdę Wszechświata da się wyczytać z tego kawałka materii?”
[...] ideał naukowca - dokładne wyizolowanie tego, co przdstawia, od świata własnych przeżyć, oczyszczenie obiektywnych faktów i wniosków z subiektywnych emocji, ideał ten jest artyście obcy. Inaczej mówiąc, człowiek jest uczonym tym bardziej, w im większym stopniu zmusi własne człowieczeństwo do milczenia, tak aby przemawiała przezeń niejako sama Natura, artysta natomiast jest nim tym bardziej, im bardziej narzuca nam samego siebie, całą wielkością i ułomnością swojego niepowtarzalnego istnienia. To, że postaw tak czystych nigdy nie spotkamy, świadczy o niemożliwości ich pełnego urzeczywistnienia, bo w każdym bodaj uczonym jest coś z artysty i w każdym artyście coś z uczonego - mówimy jednak o kierunku dążeń, a nie o ich nieosiągalnej granicy.
Z dwudziestu liter aminokwasowych zbudowała Natura język „w stanie czystym”, który wyraża – za nieznacznym przestawieniem sylab nukleotydowych – fagi, wirusy, bakterie, tyranozaury, termity, kolibry, lasy i narody – jeśli tylko do dyspozycji ma czas dostateczny. Język ten, tak doskonale ateoretyczny, antycypuje nie tylko warunki dna oceanów i szczytów górskich, ale kwantowość światła, termodynamikę, elektrochemię, echolokację, hydrostatykę – i Bóg wie, co jeszcze, a czego my na razie nie wiemy! Czyni to tylko „praktycznie”, ponieważ, sprawiając wszystko, niczego nie rozumie, lecz o ileż sprawniejsza jest jego bezrozumność od naszej mądrości. Czyni to zawodnie, jest rozrzutnym szafarzem twierdzeń syntetycznych o własnościach świata, bo zna jego statystyczną naturę i zgodnie z nią właśnie działa: nie przywiązuje wagi do twierdzeń pojedynczych – liczy się dlań całość miliardoletniej wypowiedzi. Doprawdy warto nauczyć się takiego języka, który stwarza filozofów, gdy nasz – tylko filozofie.
Byłoby zaiste niezwykłym, gdyby się okazało, że ten zbiór ładów, które umysł nasz może konstruować i akceptować z dogłębnym poczuciem "rozumienia istoty rzeczy", najdokładniej pokrywa się ze zbiorem tych wszechmożliwych porządków, jakie są do wykrycia w całym Wszechświecie.
Od setek lat filozofowie usiłują uzasadnić logicznie prawomocność indukcji, rozumowania antycypującego przeszłość w oparciu o doświadczenie przeszłe. Żadnemu się to nie udało, nie mogło się udać, ponieważ indukcja, której zalążek stanowi odruch warunkowy ameby, jest usiłowaniem przekształcenia informacji niepełnej w pełną.
Działanie w oparciu o informację niepełną,uzupełnioną przez „zgadywanie” lub „domysł”, jest biologiczną koniecznością.
A więc systemy homeostatyczne przejawiają „wiarę” nie wskutek jakiejś anomalii. Jest na odwrót: każdy homeostat, czyli regulator, dążący do utrzymania swych zmiennych istotnych w granicach, których przekroczenie zagraża jego egzystencji, musi przejawiać „wiarę”, czyli działanie w oparciu o informację niepełną i niepewną tak, jakby była i pewna, i pełna.
Każde działanie wychodzi z pozycji wiedzy zawierającej luki. W obliczu takiej niepewności można albo powstrzymać się od działania, albo działać z ryzykiem. Powstrzymanie się od działania oznaczałoby ustanie procesów życiowych. „Wiara” oznacza oczekiwanie, że zajdzie to, czego się spodziewamy, że jest tak, jak myślimy, że model umysłowy równoważny jest z sytuacją wewnętrzną. „Wiarę” mogą przejawiać tylko złożone homeostaty, ponieważ są to układy aktywnie reagujące na zmiany otoczenia, czego nie robi żaden przedmiot martwy.
Nota biograficzna (za Wikipedią)
ur. 12 września 1921 r. we Lwowie, zm. 27 marca 2006 r. w Krakowie
Jest najczęściej tłumaczonym polskim pisarzem, a w pewnym okresie był najbardziej poczytnym nieanglojęzycznym pisarzem s-f. Jego książki zostały przetłumaczone na 41 języków i osiągnęły łączny nakład ponad 27 milionów egzemplarzy. Główna część jego dorobku pisarskiego obejmuje dzieła z dziedziny filozofii i futurologii, poświęcone w szczególności rozważaniom na temat technologii, natury inteligencji, trudnościom w przekazywaniu informacji i we wzajemnym zrozumieniu się istot inteligentnych, ograniczeniom gatunku ludzkiego oraz miejscu człowieka we Wszechświecie. Spora część tych rozważań jest zawarta w treści jego książek naukowo-fantastycznych, co czyni je trudniejszymi w odbiorze. Jednocześnie innym czytelnikom taki sposób przekazania myśli filozoficznych ułatwia ich zrozumienie, m.in. przez pominięcie problemów dyskursu akademickiego. Z tego powodu w świecie literatury Lem bywał niedoceniany jako filozof i jest kojarzony głównie jako autor z dziedziny fantastyki naukowej. Wpływ Lema na światową literaturę s-f krytycy przyrównują do oddziaływania takich jej klasyków, jak H. G. Wells czy Olaf Stapledon.