– Taka pamięć musi boleć – powiedziało Dziecko dorosłym tonem, jakim zresztą mówiło zazwyczaj, nie spotykając się nigdy ze swymi rówieśnikami, nie znając nikogo poza Czarownicą. – Chyba lepiej nie pamiętać, bo wtedy łatwiej się żyje.
– Tak – odparła Czarownica. – Łatwiej żyje się bez takiej pamięci, a o wiele gorzej z nią, ale za to wówczas żyje się mądrzej i prawdziwiej. Jest to pamięć gorzka, ale dumna.
Czarownica pomyślała, że jej uczennica najbardziej ze wszystkiego kocha wolność i jej wąskie wargi uśmiechnęły się z satysfakcją.
– Nie udawajcie! – zamachał Wieśniak rękami. -Większość zaczyna się domyślać kim jesteście i nie zawsze ci, którzy powinni. Musicie uciekać, bo we Wsi pokazali się Najeźdźcy. Spieszcie się! I... i tylko jedno... Czy mógłbym choć rzucić okiem na... na...
– Chodź tu – powiedziała Stara Kobieta, wyjmując równocześnie worek spod łóżka i wrzucając do niego ich skromne rzeczy. – Pokaż się temu dobremu człowiekowi i uciekamy.
Dziecko wyszło z komody i stanęło na środku izby w promieniach wpadającego oknem słońca. Jego włosy, zazwyczaj ukryte pod chustką, która teraz zsunęła się z głowy, zalśniły ciepłym, starym złotem. Z zasmarowanej sadzą buzi wyzierały ogromne, niebieskoszare oczy, spoglądając nieruchomo na Wieśniaka.
– ... a włosy jak złoto tego kraju, pszenica, a oczy jak niebo przed burzą... Dobre Bogi, pomagajcie, niech się spełni... westchnął Wieśniak. – A teraz uciekajcie, ale szybko.