Mały Układ był w swej istocie tak prosty, że nawet nie zasługiwał na wielkie litery w nazwie. Jedynym uzasadnieniem takiej pisowni było kryterium uznaniowe (sic!). Podyktował go zdrowy rozsądek stron, które zmagając się jak rasowi agenci wywiadu, doszły do wniosku, że istniejąc od tysięcy lat i zmagając się ze sobą we wszelkich możliwych okolicznościach, mają o wiele więcej wspólnego z bezpośrednim przeciwnikiem, który był pod ręką, niż z dalekimi sojusznikami i przełożonymi. Ciche gentlemens agreement o nieingerencji w strefy wpływów działania drugiej strony. Układ gwarantował, że nie wygrywając, strona również nie przegrywała, mogła za to wykazać się przed przełożonymi sążnistym raportem o kolejnych sukcesach w ciężkich zmaganiach z przebiegłym i doskonale poinformowanym przeciwnikiem.
Terry Pratchett | Dobry omen